W dniach 25-27 czerwca 2016 roku w Muzeum Jana Kasprowicza w Zakopanem odbyła się ogólnopolska konferencja naukowa „Światy Jana Kasprowicza. W 90-lecie śmierci Poety i 100-lecie wydania «Księgi ubogich»”, zorganizowana z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza, przy współpracy Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza, Pracowni Historii Dramatu 1864-1939 UW, Katedry Dramatu i Teatru KUL i Zakładu Literatury Pozytywizmu i Młodej Polski UAM. W obradach wzięło udział blisko 30 badaczy z kilkunastu ośrodków – historycy literatury, dramatu i teatru, muzealnicy, historycy sztuki. Profesor Roman Loth, wybitny edytor i znawca twórczości Kasprowicza, w liście skierowanym do uczestników konferencji podkreślił, że jest to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii naukowej recepcji dzieła poety. Obradom, odbywającym się w gościnnych wnętrzach i ogrodach Harendy, towarzyszyły m.in.: wystawa „Fermenty poznańskie” ze zbiorów Jolanty i Mariana Piaseckich, prezentacja efektów projektu „Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie, jego zabytki i archiwalia w służbie nauki i kultury” (realizowanego przy wsparciu Fundacji PZU w latach 2014–2016), a także promocja 8 tomu (cz. 1-2) „Pism zebranych” Jana Kasprowicza.
Od Historii do Dramatu
Relacja z konferencji "W teatrze dziejów"
W dniach 9-10 maja 2016 roku odbyła się w Warszawie konferencja naukowa zatytułowana: W teatrze dziejów. O dramacie historycznym od 1864 roku do dzisiaj, zorganizowana przez Pracownię Historii Dramatu 1864-1939 przy Instytucie Literatury Polskiej Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Była to pierwsza konferencja zorganizowana przez Pracownię. Wygłoszono 60 referatów, których autorzy wywodzą się z najważniejszych instytucji naukowych w kraju. Obfitość naukowych wystąpień poświęconych zagadnieniu dramatu historycznemu dowodzi jak rozlegle to wciąż pole dla badaczy, a także argument na rzecz swoistego renesansu w badaniach tego typu, na co zwróciła uwagę - w wykładzie inauguracyjnym - prof. Dobrochna Ratajczakowa. Poszczególne wystąpienia poświęcono powszechnie znanym i uznanym autorom, Stanisławowi Wyspiańskiemu, Tadeuszowi Micińskiemu, Stefanowi Żeromskiemu, Cyprianowi Norwidowi, Tadeuszowi Gajcemu i Sławomirowi Mrożkowi - proponując reinterpretacje ich dramatów.
Odkurzono niejako i przypomniano sztuki pisarzy znanych, ale piszących dramaty historyczne na uboczu działalności literackiej, zatem: Marii Konopnickiej, Marii Dąbrowskiej i Jarosława Iwaszkiewicza.
Poddano nowym odczytaniom dramaty mniej popularnych twórców: Władysława Ludwika Anczyca, Adolfa Nowaczyńskiego, Jerzego Żuławskiego, Stanisławy Przybyszewskiej, Zygmunta Nowakowskiego, Emila Zegadłowicza, Romana Brandstaettera i Władysława Terleckiego.
Duża liczba wystąpień poświęcona była zupełnie nieznanym tekstom, całkowicie nieznanych autorów: Adamowi Bełcikowskiemu, Bronisławowi Grabowskiemu, Józefowi Kościelskiemu, Wincentemu Rapackiemu, Marii Gertrudzie Skórzewskiej, Janowi Nikodemowi Jaroniowi, Piotrowi Kołodziejowi, Adolfowi Walewskiemu, Jadwidze Marcinkowskiej, Dionizemu Bączkowskiemu, Andrzejowi Rybickiemu, Eleonorze Kalkowskiej, Ferdynandowi Goetlowi, Wacławowi Grubińskiemu.
Dużym zainteresowaniem badawczym cieszyła się twórczość współczesnych dramaturgów, piszących sztuki poświęcone przeszłym wydarzeniom: Jolanty Janiczak, Macieja Wojtyszki, Tadeusza Słabodzianka i Janusza Krasińskiego.
Imprezą towarzyszącą konferencji był Panel ekspercki, zatytułowany: Dramat i teatr historyczny dzisiaj, z udziałem wybitnych praktyków i teoretyków sceny. Uczestniczyli: prof. dr hab. Maciej Wojtyszko, prof. dr hab. Włodzimierz Szturc, dr hab. Jagoda Hernik-Spalińska, dr Daniel Przastek i Paweł Łysak. Po zakończeniu ciekawej dyskusji odbył się uroczysty bankiet.
Historia w wielu odsłonach - podsumowanie 36. Warszawskich Spotkań Teatralnych
Tegoroczne spotkania teatralne (14-27 kwietnia 2016) zdominowała
tematyka historyczna sensu largo. Aż
pięć spośród dziewięciu spektakli podjęło tematykę historyczną. Wystawiono dwa
dramaty historyczne: dziwiętnastowieczny, autorstwa Nowaczyńskiego – Car Samozwaniec i współczesny - Nasza
klasa Słabodzianka, pierwszy z nich dotyczy okresu XVII wieku, drugi
wydarzeń XX stulecia wraz z II wojną światową. Cbapka (Swarka), osnuta na tle wydarzeń tej samej wojny ukazała
rzeź wołyńską. Wydarzenia wojenne były ważne i przywoływane w Placu bohaterów - przypomina się o
włączeniu Austrii do Rzeszy w marcu 1938 roku. A także Mickiewiczowskie Dziady, w warstwie historycznej
ukazujące martyrologię narodu w dziewiętnastym wieku.
1. Plac bohaterów - heroizm
trwania
Litewski Narodowy Teatr Dramatyczny wystawił sztukę Thomasa Bernharda Plac bohaterów, w reżyserii Krystiana
Lupy. W spektaklu akcję zastąpiła sytuacja, to Czechowowski teatr oczekiwania: służące
czekają na wyjazd i pakują pozostałe jeszcze rzeczy, bratanice oczekują na przyjście wuja, w
ostatnim akcie wszyscy długo wyczekują przybycia syna zmarłego, by rozpocząć
wspólną kolację.
Dominuje atmosfera spokoju, pogodzenia, rezygnacji. To sztuka bez
intrygi, bez akcji, a jednak wręcz hipnotyzuje widza. Daje asumpt do snucia refleksji
na temat kondycji inteligencji, rozkładu współczesnego świata, osuwania w
nicość. „Rozmawiasz z człowiekiem, a okazuje się że idiota” – mówi zgorzkniały
Robert. Rozkład dotyczy wszystkich sfer: polityki, mediów, życia naukowego,
obyczajowości. Stąd i bardzo żywa reakcja widowni, na poszczególne kwestie,
najchętniej oklaskiwane te, dotyczące życia politycznego.
Zachwyca w tym spektaklu również
oszczędność i prostota scenografii: wystarczy szafa, okno, trochę butów do
wyczyszczenia i koszul do wyprasowania, ławka, na której bohaterowie toczą
dyskusję, w końcu stół i krzesła do ostatniej kolacji. Do tego spokojna gra
aktorów, naturalność, brak patosu, szczególnie dobra rola Roberta.
Niewątpliwie Lupa urzeka dyskretnym mówieniem o rzeczach ważnych, spokojem,
brakiem krzyku, może właśnie dlatego mu wierzymy.
2. Dziady - tylko bez mistycyzmu poproszę
Po zeszłorocznych Dziadach
Rychcika, w tym roku mogliśmy obejrzeć przedstawienie wyreżyserowane przez
Michała Zadarę Część III arcydramatu Adama Mickiewicza, zrealizowane w Teatrze
Polskim we Wrocławiu. I może od razu wskażmy na różnicę, o ile zeszłoroczne
wystawienie było swobodną interpretacją reżyserską, czymś co rzetelnie
klasyfikując winno nazywać się „na motywach Mickiewiczowskiego tekstu”, to
Zadara podjął się zadania, które bez wątpienia spowoduje zapisanie nazwiska
tego reżysera w dziejach wstawień dramatu, jako tego, który tekst zachował w
całości. O spektaklu tym pisano, że nierówny, są sceny dobre i ciekawe, są też
pomysły cokolwiek osobliwe. Do mniej udanych należy scena balu, słaby
przewidywalny wodewil, najciekawsze są: początek – sceny więzienne i samo zakończenie.
Niewątpliwie dominuje tendencja demitologizująca, romantyczna mistyka zostaje
uchylona, niejako zawieszona: czy Bóg istnieje, czy może zastępuje go
Renanowski dżentelmen w białym garniturze? Wysiłek reżysera zmierzał ku psychologizowaniu,
wyzbyciu się patosu, przełamaniu tautologicznego połączenia słowa i gestu - stąd
początek najważniejszego monologu dramatycznego w literaturze polskiej
połączony z sytuacja biologiczną, wydalania uryny. Na pewno to zaskakuje widza,
podobnie jak, pijany ksiądz Piotr i postać Boga, zapowiadającego publiczności
przerwę. Czy jednak w wystawieniu tego ważnego dla polskiej kultury tekstu potrzebujemy
być zaskakiwani, czy nie wolelibyśmy otrzymać spektaklu koherentnego z pomysłem?
Były fragmenty interesujące, ciekawe, całość jednak rozpada się. Z pewnością
wolę Dziady Zadary, od tych, wystawionych
przez Rychcika (o Afroamerykanach i kulturze popularnej w USA). Usuwanie w warstwie
interpretacyjnej przesłania dramatu narodowego kończy się jakąś błazenadą – jak
u Rychcika, psychologizowanie i usuwanie mistycyzmu także pozbawia tekst
istotnych odwołań. Czekamy zatem na kolejne wystawienia, najlepiej takiego
reżysera, który lubi historię i akceptuje mesjańskość. Po dwóch ostatnich
sezonach teatralnych wiemy jak Dziadów
nie wystawiać.
3. Płatonow dziewiętnastowieczny
konwencjonalizm z przymrużeniem oka
Konstantin Bogomołow sięgnął po tekst Antoniego Czechowa i
wyreżyserował spektakl Płatonow w
krakowskim Teatrze Starym. Jak wystawić Czechowa, gdy treści i przekaz jest
dziewiętnastowieczny, system wartości tudzież, jak o tym mówić w XXI wieku i
zainteresować widza? Sposobem okazało się wygłaszanie kwestii zamiast grania,
by pokazać dystans. Czechow nie lubił Stanisławskiego i aktorzy z pewnością nie
grają w duchu Stanisławskiego. Temu służy także zamiana ról męskich na żeńskie,
która daje parodystyczny wymiar (mężczyzna mówi kobiecą rolę, w niej padają
słowa jak tęskniłam). Świetna w roli Płatonowa Anna Radwan. Trzeba było wynaleźć
sposób na Płatonowa, bo kogo dziś mógłby jeszcze zainteresować dramat
rozkochiwanych i porzucanych przez wiejskiego Don Juana kobiet, w tradycyjnym ujęciu?
W świecie rozpadu, wolnych związków i patchworkowych rodzin trudno budować
tragizm na zdradzie czy odejściu żony. Stąd pomysłem jest zabawkowy pistolet,
bo zabijamy na niby, nie trzeba naprawdę, naprawdę trudniej jest po prostu żyć.
4. Car Samozwaniec czyli teatr
okrucieństwa
Sztukę Adolfa Nowaczyńskiego Car
Samozwaniec wyreżyserował Jacek Głomb i wystawił w Teatrze im. Heleny
Modrzejewskiej w Legnicy. Zgasły światła, grana na żywo muzyka zabrzmiała
mocno, przeraźliwie, zapłonął prawdziwy ogień, a ściany spłynęły krwią -
ekspozycja na górnym C, co będzie się działo dalej, jak jeszcze bardziej można
stopniować napięcie? Spektakl grany metodą Stanisławskiego, trochę siłowo,
aktorzy bardzo starali się, żeby pokazać że było krwawo i strasznie - my to
wszystko wiemy. Niczym w teatrze okrucieństwa Artaud pod koniec części
publiczności było już niedobrze od nadmiaru mocnych środków wyrazu. Teatr dostał nagrodę za odkrycie zapomnianego tekstu
Nowaczyńskiego, co budzi zdziwienie, bowiem mający w historii literatury swoje
zasłużone miejsce autor, został zapomniany przez twórców teatralnych. Reżyser
poszedł tropem autora i dramat napisany w konwencji naturalistycznej dodatkowo
spotęgował i otrzymaliśmy naturalistycznie wystawiony naturalizm: aktorzy noszą
na sobie rzeźnicze fartuchy, do boku mają przepasane takież noże, jest w użyciu,
jako ważny rekwizyt, stół z rzeźni, na którym rozbiera się mięso, obficie leje
się krew, spłukiwana ze ścian szlauchem – to wszystko są środki do wyrażenia
okrucieństwa historii i pokazania skomplikowanych stosunków polsko – rosyjskich
w czasach Wielkiej Smuty, na początku XVII wieku.
5. Nasza klasa versus Umarła klasa
Sztukę Tadeusza Słabodzianka Nasza
klasa wyreżyserował Oskaras Koršunonas, a wystawił Teatr Narodowy w Oslo. Spektakl
ten jest przeciwwagą dla wystawienia Cara
Samozwańca, jest od niego zupełnie odmienny, jeśli Nowaczyński napisał
dramat polityczno – narodowy, Słabodzianek ukazuje mikrohistorię poszczególnych
uczniów z klasy w makrohistorii świata XX wieku. Skandynawskiego reżysera
znamionuje całkowita odmienność środków - ukazanie siedemdziesięciu lat
polskiej historii (akcja zaczyna się w roku 1935, kończy już 2000 r.):
stalinizmu, komunizmu, bolszewizmu, nazizmu drugiej wojny światowej, pogromu
żydowskiego, scen ulicznego linczu - bez scen przemocy i bez okrucieństwa
właśnie. Aktorzy pokazują że linczują, ale nikt tu nikogo nie bije. Wszystko to
w pięknej scenografii, która zachwyca prostotą, teatrem robionym ad oculos, bo aktorzy właściwie nie
schodzą ze sceny, tutaj zmieniają kostiumy i rekwizyty. 70 lat historii Polski
ukazane na tle szarych, prostych betonowych płyt, kilku szkolnych ławek,
ruchomej trójskrzydłowej zasłony przesuwnej. To wszystko – a to teatr właśnie,
powtórzymy parafrazując Wyspiańskiego. Duńskiego reżysera łączy z Lupą
minimalistyczne podejście do scenografii, która w obu przypadkach jest
dopełniona przekazem multimedialnym. W scenicznej realizacji sztuki odnajdujemy
odwołanie do Kantrowskiej Naszej klasy
i nadmarionety, bo taką kukłę – dziecko trzymają przed sobą aktorzy, aby
wskazać na upływający czas, pokazać nieuchronność przemijania.
Ideologiczno - publicystyczny dramat Słabodzianka, został wyreżyserowany
w sposób nadający tekstowi przesłanie uniwersalne, co odbywa się na kilku
płaszczyznach. Począwszy od tematyki męczeństwa narodu żydowskiego, poprzez
kukły, - niby Craigowskie nadmarionety, jako wektor nieubłaganego przepływu
czasu, wykładnię w sferze filozoficznej tęsknoty za idealnym dzieciństwem, do
którego nie ma powrotu.
6. Śmierć i dziewczyna czyli
„Wiele hałasu o nic”
Teatr Polski we Wrocławiu zaprezentował Śmierć i dziewczynę, spektakl, który powstał na podstawie wybranych
utworów Elfriede Jelinek, po tym samym tytułem. Wyreżyserowała go Ewelina
Marciniak. Moim zdaniem był to jeden ze słabszych spektakli, doskonały przykład
na to, jak skandal nie wypromuje dzieła, które samo nie obroni się ciekawą
wizją artystyczną. Bywały piękne sceny, ale całość rozpada się, brak
wyrazistości. Nie wiemy kto jest bohaterem głównym, brakuje zakończenia. Jeden
z bohaterów poucza wciągniętego w rozmowę przedstawiciela widowni – to nie
kabaret, to teatr. To kabaret - odpowiem
po cichu, teatr używa teatralnych środków wyrazu, a kabaret bawi golizną i
podkasaniem.
Warszawskie Spotkania Teatralne były okazją do obejrzenia ciekawych przedstawień,
jakkolwiek od kilku lat słychać, że ich poziom się obniża, cel jednak został
osiągnięty - pokazano najważniejsze spektakle grane w kraju. Święto warszawskich
teatromanów było okazją do wielu ciekawych spotkań i interesujących rozmów. Dziękuję
wszystkim za inspirujące rozmowy kuluarowe i miłą atmosferę świętowania. Do
zobaczenia za rok.
Iwona Gosik-Kapelińska
Program konferencji naukowej: "Światy Jana Kasprowicza"
Program konferencji
Zapraszamy do Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie w dniach 25-27 czerwca 2016 r. na ogólnopolską konferencję naukową pt. "Światy Jana Kasprowicza", zorganizowaną w 90-lecie śmierci Poety i setną rocznicę wydania "Księgi ubogich", jak również na kolejny "Wieczór na Harendzie", który odbędzie się 26 czerwca o godz. 20:00.
Zapraszamy do Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie w dniach 25-27 czerwca 2016 r. na ogólnopolską konferencję naukową pt. "Światy Jana Kasprowicza", zorganizowaną w 90-lecie śmierci Poety i setną rocznicę wydania "Księgi ubogich", jak również na kolejny "Wieczór na Harendzie", który odbędzie się 26 czerwca o godz. 20:00.
"Czechowicz przy obrazie"
24 czerwca w piątek o godz. 16.00 zostanie zaprezentowany obraz Jana Wydry - bliskiego przyjaciela Józefa Czechowicza, wybitnego malarza, członka kazimierskiego Bractwa Św. Łukasza - pt. "Wskrzeszenie Łazarza", który został wypożyczony z Muzeum Narodowego w Warszawie i po konserwacji w pracowni Muzeum Lubelskiego będzie udostępniony zwiedzającym przy Złotej. Z tej okazji Teatr ITP KUL pod kierunkiem ks. dr. Mariusza Lacha przygotował czytanie dramatu "Obraz" Józefa Czechowicza zatytułowane "Czechowicz przy obrazie".